Porsche 935 to wyścigowa legenda. Słynny Moby Dick z 1978 roku siał terror podczas 24h Le Mans, bo jak inaczej nazwać prędkość maksymalną dochodzącą do 370 km/h? Dzisiaj, po czterdziestu latach, 935 powraca i robi takie samo wrażenie jak pół wieku temu.
Porsche wciąż świętuje 70. urodziny swojego sportowego samochodu i kolejny raz zaskakuje. Nowa interpretacja 935-tki stylistycznie nawiązuje do przodka, wciąż ma charakterystyczny, długi tył, ogromne skrzydło i czerwone felgi. Prawdziwa bomba tkwi pod karoserią. To jeszcze bardziej bezkompromisowa Carrera GT 2 RS. I tutaj nie ma żartów: 3,8 litra, dwie turbiny i 700 koni, które kręcą jedynie tylnymi kołami. A teraz najlepsze: pamiętacie Ferrari FXX, którym można było jeździć jedynie po torze wyścigowym? Tutaj jest podobnie, bo to 935 nie ma homologacji drogowej. Ma za to klatkę bezpieczeństwa i wnętrze żywcem przejęte z samochodu wyścigowego. Fotel pasażera występuje jako opcja a wszystkie systemy odpowiadające za trakcję i za to, żeby kierowca się nie zabił, można całkowicie wyłączyć. Kosztujący około 3 miliony złotych potwór powstanie jedynie w liczbie 77 sztuk a pierwsze egzemplarze trafią do szczęśliwych fanatyków sportu samochodowego na początku przyszłego roku.