Nazwa samochodu to bardzo ważna rzecz. Musi dobrze brzmieć i wpadać w ucho, po prostu musi się podobać. To marketing, reklama oraz sympatia i lojalność klientów. Niestety historia motoryzacji zna pomysły, które były wyjątkowo nietrafione. Dlaczego? Bo jazda gnojem, onanistą albo glutem… no cóż. To raczej nic przyjemnego.

Mitsubishi Pajero
Nazwa Pajero wywodzi się ze świata zwierząt. Leopardus Pajeros to mały drapieżny kot, żyjący w Ameryce Południowej. Co w tym złego? To, że po hiszpańsku „pajero” znaczy… onanista. Właśnie dlatego na niektórych rynkach słynna terenówka sprzedawana jest pod nazwą Montero.

Toyota MR2
Małe, sportowe auto i banalna nazwa: MR2. Co mogło pójść nie tak? Przecież to tylko dwie litery i cyfra. Niestety nie na wszystkich rynkach. Wymowa MR2 w języku francuskim (em-er-deux) brzmi bardzo podobnie do słowa „merde” co znaczy… gówno! Właśnie dlatego auto we Francji sprzedawano pod nazwą MR.

Dodge Swinger
Swingersi to osoby w stałych związkach, które uprawiają seks z inną parą lub parami, ale dawniej, w latach 60. ubiegłego wieku swingersami nazywano młodych, nowoczesnych i podążających za trendami ludzi. Właśnie dlatego Dodge nigdy nie zmienił nazwy, która chyba jednak zestarzała się bardzo źle.

Rolls Royce Silver Shadow
Jeden z najpopularniejszych Rollsów w historii, Silver Shadow (srebrny cień), początkowo nazywał się Silver Mist (srebrna mgła). Obie nazwy brzmią pięknie, prawda? Niestety nie w każdym kraju, bo w języku niemieckim słowo „mist” oznacza… gnój. Brytyjczycy szybko zorientowali się, że sytuacja może być niezręczna, ale… smród pozostał.

Kia Picanto
Picanto to małe, wdzięczne i żwawe miejskie autko. „Pikantna” nazwa też jest całkiem w porządku, ale… nie wszędzie. W Brazylii jest raczej śmieszna, bo Picanto przypomina zlepek słów „pica” (penis) i „canto” (śpiewać).

Nissan Moco
Nissan Moco to jeden z wielu maluchów, które masowo jeżdżą jedynie po japońskich drogach. I chyba dobrze, bo gdyby trafił do Europy albo Ameryki Południowej, nie wszędzie byłby hitem. Dlaczego? W języku hiszpańskim „moco” to potoczne określenie na… gluta z nosa.

Mazda Laputa
Laputa to nazwa fantastycznej, latającej wyspy zamieszkiwanej przez muzyków i matematyków. Można zakładać, że to właśnie książka Podróże Guliwera była inspiracją dla ludzi z Mazdy, którzy dumali nad nazwą dla nowego modelu. Niestety nie wiedzieli, że po hiszpańsku „puta” to… suka lub prostytutka. Brzmi słabo…

Honda Fit
Honda Fit (u nas znana jako Jazz) początkowo miała nazywać się Fitta. Fajna, damska chwytliwa nazwa, czyż nie? Na szczęście ktoś w Japonii w porę dowiedział się, że „fitta” to w Szwecji i Norwegii wulgarne określenie kobiecych narządów płciowych. Chciałoby się rzec… niezłe jaja! A nie, czekaj…