
Od debiutu Veyrona minęło sporo czasu a egzemplarze z początku produkcji mają dzisiaj kilkanaście lat. Czy to dobry moment, żeby kupić używane Bugatti? Zdecydowanie! Wybór jest co prawda skromny, ale auta mają bardzo małe przebiegi i są w doskonałym stanie. Za ile? Za minimum 1,5 miliona euro. Brać! Taniej nie będzie!
Ten samochód wyprzedził swoją epokę przynajmniej o dekadę i chociaż kilka lat temu zastąpił go Chiron, Veyron wciąż jest motoryzacyjnym szczytem, bo jak inaczej nazwać szesnastocylindrowy silnik o pojemności 8 litrów i mocy 1001 koni (w wersji Super Sport 1200 KM)? Jak ochrzcić coś, co pokonuje magiczną barierę 400 km/h a do setki rozpędza się w 2,5 sekundy? No dobra, jeżeli ten krótki opis was zachęcił, wstrzymajcie się jeszcze chwilę z zakupem, bo warto wspomnieć o kilku finansowych drobiazgach. Nie. Nie chodzi tu o ubezpieczenie Auto Casco, które rocznie może kosztować kilkaset tysięcy zł. Na szczęście składkę można rozłożyć na cztery komfortowe raty.
W przypadku zakupu używanego Veyrona możemy być pewni, że poprzedni właściciel dbał o auto więc warto tego pilnować i raz w roku zrobić serwis olejowy. Za ile? Za ponad 20 tysięcy dolarów. Producent raz na 2-3 lata zaleca też wymianę opon a komplet kosztuje ponad 40 tysięcy dolarów. Co 15 tysięcy km powinno się profilaktycznie wymienić felgi… za 50 tysięcy dolarów.
Tanio nie będzie również podczas napraw mechanicznych bo nie zapominajmy, że nasz Veyron to auto używane. Kolektor dolotowy – 10 tysięcy dolców, cztery nowe turbosprężarki – 45 tysięcy a wymiana baku wraz z robocizną – kolejne 40 tysięcy.
Idźmy dalej. Wymiana i montaż chłodnicy – 90 tysięcy dolarów. Automatyczna skrzynia biegów – ponad 170 tysięcy dolców… I tak dalej, i tak dalej… Na pocieszenie warto wspomnieć, że Bugatti to Volkswagen a silnik W16 to dwie połączone szeregowo V-ósemki. Legenda głosi, że niektóre części są takie same jak np. w Passacie i mogą kosztować kilkadziesiąt zł. No tak, ale żeby się do nich dostać, trzeba wstawić auto do serwisu, a praca mechaników do najtańszych nie należy…
A na deser łapcie link do kanału, który prowadzi niejaki Manny Khoshbin, miliarder i fanatyk motoryzacji. W przeciwieństwie do innych bogaczy, którzy chorobliwie strzegą swojej prywatności, on dzieli się ze światem tym co kocha. A kocha Bugatti i ma ich w garażu kilka. Co za gość!