Inżynierowie z Brabusa kolejny raz udowodnili, że nie ma dla nich żadnych świętości. Tym razem wzięli na warsztat jeszcze ciepłą klasę G 63 AMG. Efekt? Coś, co już było potworem, dostało wścieklizny.
Inżynierowie z Brabusa kolejny raz udowodnili, że nie ma dla nich żadnych świętości. Tym razem wzięli na warsztat jeszcze ciepłą klasę G 63 AMG. Efekt? Coś, co już było potworem, dostało wścieklizny.