Wszyscy jesteśmy Januszami

W idealnym świecie ktoś, kto sprzedaje samochód jest uczciwy wobec kupującego. A kupujący? Kupujący jest uczciwy… przede wszystkim wobec siebie. Niestety takie rzeczy to tylko w bajkach. W Polsce jest zupełnie inaczej. Tak swojsko, śmiesznie, strasznie i do dupy.

Wszyscy gnoją nieuczciwych sprzedawców. Prywatne (i – umówmy się – uczciwe) osoby puszczające swój samochód w drugi obieg to promil wielkiego rynku. Cała reszta to jedno wielkie szambo, do którego niezmiennie od lat wlewane są resztki sprowadzane z zachodu. Najwięcej pomyj wylewa się na zawodowych handlarzy, właścicieli komisów i przygranicznych cwaniaczków, którzy stawiają całą flotę na trawniku między krasnalami. I słusznie. Oszustów trzeba tępić, ale dopóki kupujący nie wezmą się w garść i nie zejdą na ziemię, wszyscy będziemy Syzyfami. I gówno z tego będzie. Na litość boską, ile można wałkować temat sprawdzenia samochodu przed zakupem?

Mamy XXI wiek, każdy ma internet w telefonie a półki w kioskach uginają się pod ciężarem poradników o tym, jak nie dać się wydymać. I co? I nic. Co chwila wypływa jakaś mina o samochodzie, który w cudowny sposób po przekroczeniu Odry zaczął jeździć tyłem i dziesięć lat po wyjechaniu z fabryki zaczyna pachnieć nowością. Czasy, kiedy do sprawdzenia samochodu wystarczyły mądrości szwagra wykładane pomiędzy kolejnymi kieliszkami wódki minęły bezpowrotnie. Dzisiaj trzeba się trochę bardziej postarać ale co jest lepsze? Wydanie kilkuset złotych na weryfikację czy seria zaskoczeń, że auto ma walnięte koło dwumasowe, zawalony sadzą DPF albo dach od innego egzemplarza?

To nie są czasy, kiedy diesel jeździł dłużej niż żył jego właściciel. Dzisiaj auta są napakowane elektroniką, która w nowym samochodzie jest zbawieniem a w używanym przekleństwem. Świat idzie do przodu. I ta magiczna bariera 200 tysięcy km, powyżej której dla większości Polaków auto nadaje się już tylko na złom. Ziemia nie rośnie, ale odległości robią się coraz większe. Obwodnice, autostrady, zupełnie nieźle ogarnięte drogi niższej rangi – to wszystko sprawia, że ludzie najzwyczajniej w świecie częściej, chętniej i dalej jeżdżą samochodami. Przeloty roczne na poziomie 50-60 tysięcy km nie są dzisiaj niczym niezwykłym, ale Polak nadal mentalnie tkwi w komunie, kiedy to samochód odpalało się od święta. Przestańmy oszukiwać przede wszystkim siebie samych. Jeżeli zaczniemy od tego, nieuczciwi sprzedający zrozumieją, że klient to ktoś poważny a nie frajer. Ktoś, z kim przede wszystkim się rozmawia jak z człowiekiem a nie jeleniem. Szanujmy siebie, zejdźmy na ziemię i nie dajmy się dymać. Może wtedy handlarze przestaną dymać nas i to będzie idealny świat.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s